.

Zdzisław Skrok „Wymowność rzeczy”

Rzeczy

Archeolog sądzi po przedmiotach. Woli stare przedmioty, najlepiej takie, które trzeba dopiero odkopać, żeby po nich sądzić. Jednak żyjąc wśród przedmiotów współczesnych nie przestaje myśleć jak archeolog. (Perspektywa zawodowa nie znika przecież wraz z wyjściem wykopaliska, z lochu, z cmentarzyska.) Więc archeolog postrzega współczesnego człowieka przez pryzmat rzeczy jakimi się otacza. Właściwie przez pryzmat ich nadmiaru. Wciąż jesteśmy jednak tym samym gatunkiem, co ci, którym jedna rzecz służyła za wielofunkcyjne narzędzie, w miejsce którego dziś używamy kilkunastu przyrządów. Okoliczności (nazwijmy to skrótem) zmieniły nasze potrzeby, a my zmieniliśmy przestrzeń. Zagraciliśmy ją.

Mam czasem taką myśl – przy sprzątaniu – że niedobrze jest gromadzić, niedobrze jest mieć dużo rzeczy, bo „gdyby trzeba uciekać…”. Mam też inną, która skłania mnie raczej do wyrzucania niż układania na półkach – „gdy będzie trzeba zmienić miejsce…” – ta myśl pochodzi od przodka koczownika. Przy każdej przeprowadzce okazuje się, że jest słuszna. Człowiek z balastem wielu rzeczy traci sterowność. Dla niego słowa piosenki: Zbieram manatki swoje, zaraz na świętą Brygidę, bo się do słodkiej wiosny dni miękko rozciągająi, to tylko słowa. Nie są w stanie zebrać swoich manatek, ani na wiosnę, ani latem.

Zdzisław Skrok przekonuje, że osiadły rodzaj życia pozwalający nam obrastać rzeczami to w dziejach człowieka krótkotrwały epizod, chwilowy, choć ważny cywilizacyjny incydent na tle odwiecznych liczonych w setkach tysiącleci pradziejów, gdy ludzie byli w nieustannym ruchu, a cały ich materialny dobytek składał się z kilku prostych narzędzi i sprzętów, które bez trudu można było spakować w węzełek, zarzucić na plecy i wyruszyć w drogę. Wciąż więc nosimy w sobie zbieracza czy łowcę, o czym przekonamy się może, gdy okoliczności się zmienią. Wówczas w jednej chwili bezwartościowa okaże się większość naszych rzeczy. Uruchomi się nasza natura nomada. Skrok pisze: [n]omadyzm i zbieractwo są wieczne i na zawsze wpisana w ludzką naturę i choć nabierają znaczenia dopiero w momentach krytycznych, zawsze występują jako ostatnia szansa naszego ocalenia.

Póki co możemy się zastanawiać, czy to my rządzimy naszymi rzeczami, czy odwrotnie. Możemy też przyglądać się im okiem archeologa. „Wymowność rzeczy” to zbiór esejów omawiających rzeczy sprzed wieków – zdobyczy wyciągniętych spod warstw ziemi, ale też takich, które wystarczyło odnaleźć na strychu, na targowisku, w pamięci. Im bardziej osobiste to rzeczy, tym bardziej osobiste historie opowiada archeolog. W przerwie między rozdziałami rozglądam się po domu, patrzę na rzeczy, zastanawiam się, co archeolog sobie o mnie pomyśli. Skrok podkreśla, że najczęściej nie po tym sądzi badacz, co z premedytacją zostawia się potomnym, ale po rzeczach, które niejako mimochodem służą ich właścicielom. To one pozwalają wyobrazić sobie codzienne życie ich użytkowników. Jak bardzo różnią mnie moje rzeczy od nomada, którego naturę przytłaczają otaczające mnie rzeczy? Co może spowodować zmianę cywilizacyjną potrzebną, by wyzwolić w człowieku zbieracza czy łowcę?

Skrok przypomina o chwilowości naszego osiadłego trybu życia, o nietrwałości fortec usypanych z gratów. Jakby wietrzył zakończenie tego stanu zagnieżdżenia i powrót do źródeł ludzkiego bytowania i jego prostoty, do zbieractwa i wiedzy o tym, co oferować może nam świat. Pamiętajmy, że odkąd pojawiliśmy się na nim jako ludzie, był nam spiżarnią, domem schronieniem. Może to nadinterpretacja – myśl o przewidywaniach autora książki powrotu do życia nomada. Jednak nie tylko moje to obawy i tęsknoty zarazem. Tyle rzeczy zostałoby dla archeologów!

Justyna Polakowska

Zdzisław Skrok „Wymowność rzeczy”, wydawnictwo Iskry, 2012

i Fragment piosenki „Kraina Mayo” („County Mayo”), słowa: Anthony Raftery, tłumaczenie: Ernest Bryll

Dodaj komentarz