.

Patrik Svensson „Ewangelia według węgorza”

Zrozumieć węgorza

Partik Svensson pisze o węgorzu. Pisze o tym, jak człowiek zdobywał wiedzę o tej szczególnej rybie. Od starożytności próbował ją opisać, z trudem wydzierał naturze wiedzę o jej budowie, zwyczajach. A ona robiąc zgrabne uniki pozbawiała go pewności, czy poznanie, opisanie węgorza jest w ogóle możliwe. Svensson pisze o pracach badawczych przyrodników, począwszy od Arystotelesa. Ciekawostką jest rozdział o wysiłkach Zygmunta Freuda, znanego z nauk zupełnie innego zakresu. Na początku swej kariery naukowej z pasją zajmował się właśnie węgorzami. Autor „Ewangelii…” wskazuje na osobiste źródła pragnienia naukowców, aby zbliżyć się do węgorza, poznać jego tajemnicę. Svensson sugeruje, iż szukając odpowiedzi na zagadki zadawane przez węgorza, zgłębiali tajemne zakamarki własnej egzystencji. Pisze o młodym Freudzie: [m]ężczyzna znalazł się daleko od domu, w obcym mieście, jest ubrany w biały kitel, ma lśniącą, starannie przystrzyżoną brodę, a na nosie okulary. Stoi przy stole pod małym oknem i trzyma w rękach lepkiego od śluzu martwego węgorza. Po raz czterechsetny patrzy w mikroskop i widzi na szkiełku już nie tylko węgorza, ale również samego siebie.

Badaczy zainteresowanych miejscem rozmnażania węgorza, a równocześnie tym, do którego ryba wraca, by zakończyć życie, Svensson opisuje jako wyjątkowo wytrwałych. Węgorz to gatunek bardzo utrudniający naukowcom pracę wkładaną w próby jego zrozumienia. Co tak bardzo fascynowało i fascynuje przyrodników w istocie węgorza? Być może tajemnica kusi dlatego, że każdy odnajduje w niej kawałek siebie. Miejsce pochodzenia i wędrówka węgorza to coś, do czego można się odnieść i rozpoznać w tym samego siebie: najpierw długa podróż z prądem, która oddala od miejsca narodzin, a potem świadomy, uciążliwy powrót. Wysiłek, jaki trzeba podjąć, by ostatecznie wrócić do domu.

Węgorz ogniskował uwagę, wyobraźnię nie tylko naukowców, także rybaków i społeczności, w których żyli. Svensson wspomina miejsce węgorza w mitologiach, obyczajach ludowych. Tajemnica węgorza, jego pojawianie się i znikanie, nie ustalone długo miejsce w tabeli gatunków, brak oczywistości w sprawach płci zaowocowało ludowymi propozycjami na omówienie tego gatunku wśród wielu wspólnot.

Ale książka Svenssona to nie tylko opowieść o poznawaniu węgorza przez człowieka na przestrzeni wieków. To także bardzo osobista opowieść o własnym autora spotkaniu z tajemnicą tej szczególnej ryby. To wspomnienie ojca, z którym długie chwile spędził nad rzeką, ustawiając wędki, inne pułapki na węgorza. Sięgając do wspomnień mówi o tym, co ekscytowało ich obu w przygodach z enigmatycznym stworzeniem – to właśnie te momenty nieprzewidywalnych zachowań ryby, jego nagłe ruchy, podczas, gdy wydawała się już martwa – to, co w niej nieznane, niepojęte, wręcz mistyczne.

Z „Ewangelii…” wyłania się obraz człowieka przeglądającego się w rybiej łusce, zapatrzonego w odmęty wód, pragnącego się czegoś dowiedzieć o węgorzu i o sobie. Składając w całość fragmenty wiedzy, nigdy nie osiągając pewności, próbującego rozwikłać tajemnicę, tym bardziej pociągającą, im bardziej jej rozwiązanie okazuje się nieuchwytne. Czego pragniemy dowiedzieć się od węgorza? Czy tego, jak znaleźć drogę do domu? Czy po to wpatrujemy się w powierzchnię głębokich wód? Książka Svenssona jest jedną z tych, które każą się zastanawiać, czym właściwie człowiek różni się od innych stworzeń. „Ewangelia…” nie tylko omawia historię relacji człowieka z węgorzem, ale wskazuje na jej metafizyczny wymiar. Człowiek i węgorz mają swoją wspólną tajemnicę. Svenson doświadczył jej i mówi o niej snując piękną opowieść.

Stanisław Krzaczyński

Patrik Svensson „Ewangelia według węgorza”, przetłumaczyła Ewa Wojciechowska, wydawnictwo Otwarte, 2020.