.

Ida Kulawik „Roślinna kuchnia polska”

Wspomnienie kotleta

Dla osoby, która nie dokładnie wiedziałaby, kim jest weganin i dlaczego, książka „Roślinna kuchnia polska” może okazać się równie niezrozumiała jak napis na paczce „sojowych kotletów o smaku schabowych” – jakby nie można było zjeść kotleta schabowego o smaku kotleta. No, ale każdy je to, co uważa za słuszne i o tym jest ta książka. Ida Kulawik pisze dla tych, za którymi chodzi schabik, jeśli kasza, to ze skwarkiem, albo jajko z majonezem, a równocześnie z różnych powodów nie chce ich zjeść, ponieważ są „odzwierzęce”, albo dlatego, że „ciężkie”. No, więc mamy tu jajecznicę z płatków owsianych, pastę jajeczną z ciecierzycy, flaki z boczniaków, rosół roślinny i, oczywiście, kotlet à la schabowy i wiele innych potraw mających moc przeniesienia spożywcy do kraju lat dziecinnych, kiedy to jadło się, co babcia dawała na stół i prawie nikt nie wiedział, co to weganizm.

Czasy się zmieniają, świadomość konsumencka ewoluuje, a kubki smakowe pozostały – stęsknione za solidnym kotletem, jajecznicą, maślanką. Kulawik prezentuje zatem „sto polskich potraw w wersji wegańskiej”. Prezentuje z gestem. Z taką książką świeżo upieczony weganin nie odczuje, że traci coś ze świata dań. Autorka pomyślała o wszystkim: śniadanie, obiad, kolacja, i podwieczorek też. Kulawik prezentuje też wyjątkowo estetycznie. Te zdjęcia! (Katarzyna Cichoń.) Papryka faszerowana na całą stronę! Albo tofurnik pieczony! Media przyzwyczaiły nas do malowniczych fotografii jedzenia w dressingach na każdą okazję, okazałych, przedstawianych niczym dzieła sztuki, ale zdjęcia w tej książce mogłyby sprawić, że (gdyby tylko weganie mogli jeść papier) egzemplarze „Roślinnej kuchni polskiej” byłyby jednorazowe. Nie można bowiem dwa razy zjeść tej samej książki, jak chciał starożytny myśliciel. Surówka z kiszonej kapusty w zbliżeniu działa na co najmniej trzy zmysły odbiorcy, a niektórzy usłyszą jej szept wspominający lata dzieciństwa w maminej kuchni. Tak, książka jest bardzo udana także w sferze grafiki. Kto nie lubi gotować, może po prostu pooglądać ją niczym album z fotografiami – taki pamiątkowy dla gości z zagranicy – kulinarne pejzaże polskie.

Smakowite wydawnictwo – wzmaga apetyt, cieszy oko. Łączy tradycję i nowoczesne, bardzo fachowe podejście do odżywiania. Wśród książek kucharskich, których wiele, wiele na księgarskich półkach ta zasługuje na szczególną uwagę. Nawiązując bowiem do ojczystego kulinarnego dziedzictwa jest bardzo nowatorska, wręcz miejscami zaskakująca jak marchewka à la śledź.

Książka poruszyła mnie jak żadna inna kulinarne wydawnictwo, ponieważ zaczęłam się zastanawiać się nad tymi „smakami dzieciństwa”. Nie mogłam sobie początkowo przypomnieć żadnego szczególnie drogiego sercu, smakowym kubkom, takiego, który kazałby mi próbować odtworzyć niepowtarzalny nastrój spożycia. Nic. Dzieło Kulawik zaczęło pracować, we mnie skłaniając do pogłębionej autorefleksji, grzebania w pamięci. Coś zaczęłam sobie przypominać, uświadamiać jak mocno mogą być sprzężone wspomnienia z wrażeniami smakowymi. Namysł nad tym to moja osobista korzyść z lektury „Roślinnej kuchni polskiej”. I tak ładnie wygląda na kuchennej półce!

Justyna Polakowska

Ida Kulawik „Roślinna kuchnia polska”, wydawnictwo Dwie Siostry, 2020.