.

Eryk Ostrowski „Emily Brontë. Królestwo na wrzosowisku”

Poznać Emily

Co może skłonić do tego, by poświęcić tak wiele myśli, czasu postaci, z którą już nie porozmawiamy, nie dowiemy się od niej samej, jak było naprawdę. Emily Jane Brontë nie żyje bowiem od blisko dwóch wieków. Domyślam się, jak to się dzieje. Najpierw czyta się książkę (możliwe, że „Wichrowe Wzgórza”), potem poszukuje się innych dzieł autorki, okazuje się, że nie ma do nich łatwego dostępu. Jednak są dzieła jej siostry. Tajemnica majacząca wśród wzmianek o rodzeństwie Brontë – trzech sióstr i brata, zaczyna uwodzić. Tropimy ślady wzajemnych wpływów na ich twórczość. Wśród czytanych biografii pojawia się postać Emily z jej trudnym charakterem, piękną duszą, której dajemy się oczarować. W końcu znajdujemy się na dzikich wrzosowiskach, pod nieogarnionym niebem, w surowej przestrzeni, która każe chcieć poznać myśli dziewczyny, po prostu z nią pobyć. Chcemy poczuć się jak ktoś, komu panna Brontë pozwoliłaby się z nią zaprzyjaźnić, poznać choć część jej tajemnic.

Eryk Ostrowski śledzi życiorysy sióstr Brontë posługując się pracami biografów, literaturą pozostałą po czwórce rodzeństwa, własną intuicją. Podaje mniej lub bardziej drobiazgowo zdarzenia z życia Emily, jednak to nie bogata faktografia jest najcenniejsza w książce „Emily Brontë. Królestwo na wrzosowisku” , ale domysły Ostrowskiego tego, jaka była dziewczyna z probostwa Haworth – w domu wśród najbliższych, wśród ludzi spoza rodziny, podczas samotnych spacerów na wrzosowiskach.

W trakcie lektury coraz głębiej wchodzimy w nastrój probostwa, gdzie Emily spędziła większość życia – czasem posępny, czasem radosny, jak promienie słońca przepędzające gęste chmury nad dzikimi pagórami. Życie panny Brontë toczyło się wśród przyrody, gdzie ogromne niebo i drobne roślinki potrafiły poruszyć ją, pobudzić jej wyobraźnię tak silnie, że jedynie sztuce mogła powierzyć swoje przeżycia. Ostrowski przedstawia dziewczynę, która żyje przede wszystkim w wyobraźni, życie towarzyskie spycha na margines, uprawia je rzadko – z konieczności. Niewiele osób (prócz rodziny) dopuszcza do siebie, za to przebywa w towarzystwie wyobrażonych postaci – to ich przeżycia są dla niej istotne, inspirujące. W postaci Emily nie chodzi tylko o poezję, nie chodzi tylko o sztukę. Chodzi o wzrastanie duszy Artystki, chodzi o zgłębienie pięknej i trudnej ścieżki – własnej, jedynej, jeśli pragnie się zachować niezależność. Intensywne przeżywanie swojego życia, wierność wolności – niepodległej myśli i wyobraźni. Poezja to tylko skutek uboczny.

Rozgaszczamy się w świecie jaki sobie wyobrażamy, kiedy czytamy często cytowaną w książce Ostrowskiego poezję pozostałą po Emily oraz opowieść o jej historii z trudem spisywaną przez pasjonatów. Coś wyłania się z lektury, najpierw wiatr, chmury, porośnięta fioletowymi roślinami przestrzeń i postać – daleka, nieosiągalna, jednak prawdziwa. Możemy próbować z nią porozmawiać, gdzieś na granicy świata poezji i codziennych zmagań z rzeczywistością. Do takich prób czuję się zaproszona przez Eryka Ostrowskiego.

Justyna Polakowska

Eryk Ostrowski „Emily Brontë. Królestwo na wrzosowisku”, wydawnictwo MG, 2022.