.

Bernardo Zannoni „Moje głupie pomysły”

Droga Archiego

„Każdy tam jakieś życie ma” – jak śpiewał znany artysta z gitarą. Życie kuny nie jest łatwe. Nie jest usłane różami – właściwie niczym nie jest usłane. Jest szorstkie, zimne jak goła podłoga w ciemnej norze. Jeśli nie jest się dużym i silnym osobnikiem, można liczyć na swój spryt, ale to nie zawsze wystarcza. Trzeba się dobrze kryć, unikać niebezpieczeństw i podejrzanych typów – tych silniejszych. Tak to maluje Bernardo Zannoni. Życie kuny to ciągłe rozglądanie się, czy nie widać wroga. Rzadko można bez lęku usiąść w spokoju pod drzewem oddając się kontemplacji zachodu słońca.

Egzystencja leśnego futrzaka to metafora. Zważywszy tytuł książki, autor nie chciał zrobić przykrości czytelnikowi pokazując jak gorzki jest jego los. Czy kuna bowiem może mieć „głupie pomysły”? Kuna Archie ma. Jego głupie pomysły polegają na pójściu za uczuciem, za marzeniem – naprzeciw szans powodzenia, osiągnięcia celu, zachowania własnej skóry. To takie ludzkie.

Poza tym Archie jak na kunę dużo rozmyśla o Bogu. Ambicją, głębokim pragnieniem jego mistrza – lisa – okrutnego, a zarazem troskliwego – było stać się istotą jak najbardziej przypominającą człowieka. Człowiek dzięki znajomości Słów, Księgi, którą bohaterowie Zannoniego studiują, ma możliwość duchowego rozwoju, ma bliżej do Boga. Archie zna Słowa, strzeże ich, naucza. To szlachetna kuna. Jej żywot staje się świątobliwy w miarę studiów na Księgą, jednak kończy się po zwierzęcemu – silna pięść napastnika wygrywa. Dążenie do poznania nie zbawiło Archiego od okrucieństw życia, może jedynie udało się mu obłaskawić je szlachetnym spojrzeniem – kuna podsumowuje: Nauczyłem się doceniać samotność i pojednałem się z Bogiem. Jasne stało się dla mnie, że świat nikogo nie nienawidzi, a jeśli jest okrutny, to dlatego, że my jesteśmy okrutni. Jedyny błąd Boga polegał na tym, że uczynił nas współuczestnikami – zarówno ludzi jak i zwierzęta. Rozgrzeszyłem się i pojednałem z tym, który mnie zranił, bo poza naszym umysłem cierpienie nie posiada żadnej wagi:ponieważ zło nie istnieje.

Książka z milusim zwierzątkiem na okładce wcale nie jest słodkiej treści. Treść jest gorzka. Czytelnik nie ma bowiem wątpliwości, że bohater opowieści, choć jest kuną, to jednak mocno podszytą człowiekiem. W ogóle lektura sprawia, że trudno ustalić, co jest zwierzęce, a co ludzkie. Czy okrucieństwo przynależy zwierzęciu, a szlachetność człowiekowi? Czy pragnienie rozwoju charakteryzuje człowieka, czy namiętności są zwierzęce? Czy, jeśli miłość, to ta romantyczna jest bardziej dla człowieka, a ta bezwarunkowa ogarnia wszystkich – zwierzęta i ludzi?

Lektura skłania do przejrzenia się w oczach zwierzątka – targanego przeciwnościami losu, lękliwego, jednak doceniającego chwile natchnienia. Skłania także do zadania pytania o sens intelektualnych rozważań, dążeń do wzrostu ducha. Czy mają one wpływ na cokolwiek w życiu, czy są jedynie namiętnością, pasją, próbą zapomnienia o bezwzględnych prawach świata tego, jeszcze jednym tytułowym „głupim pomysłem”? Czy to szansa na przybranie perspektywy, od której zależy sens egzystencji?

Gorzka to bajka, ale piękna.

Justyna Polakowska

Bernardo Zannoni „Moje głupie pomysły”, przełożyła Katarzyna Skórska, Wydawnictwo Literackie, 2023.